Raw Air - podsumowanie
Raw Air, a właściwie Stoch Air, ponieważ myślę że ta nazwa byłaby adekwatna do tego, co działo się na tym turnieju. Kamil Stoch zdominował 3/4 norweskiej imprezy. Jedynym rywalem był on sam. Myślę, że gdyby nie indywidualne błędy Kamila to konkursy w Vikersund wyglądałyby podobnie do tych z Oslo, Trondheim czy Lillehammer.
Wymieniłem też Oslo, lecz tam Kamil był dopiero 6. Mimo tego jego skoki na Holmenkollen były najlepsze, a wszystko zawaliły tragiczne warunki podczas ostatniego skoku. Jednak, 3 wazony, które można było zdobyć, Kamil ma w swojej kolekcji. Ta skocznia zawsze była i będzie kapryśna, a mimo to, my Polacy ją kochamy. Kamil wyjeżdża z Oslo z niespełna 10 pkt przewagi nad Robertem Johanssonem i mogłoby się wydawać, ta dwójka stoczy zacięty bój o zwycięstwo w prestiżowym turnieju.
Wymieniłem też Oslo, lecz tam Kamil był dopiero 6. Mimo tego jego skoki na Holmenkollen były najlepsze, a wszystko zawaliły tragiczne warunki podczas ostatniego skoku. Jednak, 3 wazony, które można było zdobyć, Kamil ma w swojej kolekcji. Ta skocznia zawsze była i będzie kapryśna, a mimo to, my Polacy ją kochamy. Kamil wyjeżdża z Oslo z niespełna 10 pkt przewagi nad Robertem Johanssonem i mogłoby się wydawać, ta dwójka stoczy zacięty bój o zwycięstwo w prestiżowym turnieju.
Przyszła pora na Lillehammer, gdzie Polak rozpoczął koncert w swojej lidze. Od pierwszej próby zaczęto Kamilowi zmniejszać belkę, zawsze skakał z niższej niż rywale. Już na treningach pokazał że inni skoczkowie będą mogli bić się jedynie o 2 miejsce. W konkursie odleciał drugiemu Dawidowi Kubackiemu o zatrważające 27,7 pkt. Wielu z nas przypomniały się czasy dominacji Adama Małysza, który również wygrywał z ogromną przewagą nad rywalami. Kamil spokojnie powiększa przewagę nad popularnym "Wąsaczem", zgarnia 2 wazony i w spokoju z kadrą udaje się do Trondheim, gdzie niegdyś Adam oddał niemożliwy w tamtych czasach skok na odległość 138,5m. Skocznie od tamtego czasu przebudowano i można uzyskiwać większe odległości. To tutaj Kamil dokonał wręcz niemożliwego. Można było pomyśleć że po skoku Johanssona na odległość 144,5 metra, rekord Granåsen jest niezagrożony, ale nie zapominajmy kto skakał jako ostatni. Tradycyjnie, belka w dół, Kamil swoją próbę wykona z najniższego możliwego rozbiegu, z 1 stopnia, co zrobił nasz mistrz? Przeskoczył wszystkich i pobił rekord wąsacza o 0,5metra, lądując przy tym telemarkiem. Nienaganna sylwetka w locie, piękny telemark. Dlaczego nie było żadnej noty 20 punktowej? To chyba wiedzą tylko tamtejsi sędziowie. Drugi skok Kamil oddał także z najniższej platformy startowej i kolejny raz przeskoczył wszystkich. Kolejne 2 wazony zgarnięte przez Polaka.
Do Vikersund Kamil przybył z ponad 90 pkt przewagi nad "Wąsaczem". Wielu z nas obawiało się lotów, ponieważ jak to mówi Adam Małysz, Norwedzy to latawce i na mamucich skoczniach czują się najlepiej. Treningi nie napawały nas optymizmem, jednak w kwalifikacjach wszystko wróciło do normy, kolejny wazon w kolekcji Kamila.
Przyszedł czas na konkurs drużynowy, gdzie Kamil zepsuł swój pierwszy skok, ponieważ mocno go spóźnił, w drugim już wszystko było dobrze, jednak Johansson odrobił sporo punktów. Kolejny wazon za prowadzenie w turnieju trafia do Kamila.
Nadszedł 18 marzec, dzień wielkiego finału Raw Air. Polacy liczyli na genialne loty Kamila, a Norwedzy na powtórkę zeszłego sezonu gdzie tamtejszy lider w ostatnim skoku stracił tytuł. Skoki Kamila były na wysokim poziomie i mimo 6 miejsca, punktów wystarczyło, aby zatriumfować w całym cyklu. Kamil również zapewnił sobie Kryształową Kulę, ale o tym w późniejszym poście.
Jak możemy podsumować te mordercze 10 dni? Dla Kamila było to zdobycie 9 wazonów i talerza, dla Ewy pewnie będzie znaczyć to duuuuużo kwiatów w domu, bo do czego innego mogą przydać się wazony (haha).
Jak możemy podsumować te mordercze 10 dni? Dla Kamila było to zdobycie 9 wazonów i talerza, dla Ewy pewnie będzie znaczyć to duuuuużo kwiatów w domu, bo do czego innego mogą przydać się wazony (haha).
O Kamilu swoje napisałem, nie należy zapominać także o reszcie Polaków. Chciałbym zacząć od Dawida, który zajął 8 miejsce w całym cyklu, wywalczył swoje najwyższe miejsce w konkursie. Cieszę się, że forma z lata się utrzymała, a Dawid poprawił psychikę i potrafi już wytrzymać trudne konkursy. Nie zawsze miał szczęście do warunków, jednak potrafił wykorzystać co miał i bardzo dobrze zaprezentował się w Norwegii.
Kolejny z naszych orłów to Stefek Hula, co mogę o nim napisać? Po raz kolejny wielki pech i brak podium. Mogłoby się wydawać że Stefan odczuwa cały sezon, ponieważ dobre skoki przeplatał przeciętnymi, co mówi o zmęczeniu. Jednak mimo wszystko jest to najlepszy sezon w jego karierze i życzę mu aby cały czas cieszył się tym co robi, a to podium wreszcie przyjdzie.
Piotrek Żyła - można powiedzieć że powoli się przebudzał, można było w pewnym momencie dostrzec tego Piotrka z zeszłego sezonu, gdzie potrafił oddać 2 poprawne skoki, najważniejsze że nie załamał się po Igrzyskach, na których nie wystąpił i potrafił powrócić do dobrego skakania, bez Piotrka atmosfera nie wyglądałaby tak świetnie, jak teraz.
Kuba Wolny, mogę napisać że robił swoje, kwalifikował się do 2 serii, zdobywał punkty, pobił swój rekord życiowy. Według mnie na Kubę przyjdzie czas, jeśli konsekwentnie będzie pracował, to będą z niego ludzie. Został mi mój ulubiony skoczek i szczerze nie wiem co mam napisać.
O Maćku mogę powiedzieć że cały turniej nie był dla niego udany. Niestety nie zakwalifikował się w Oslo do konkursu, nie zdołał przejść do II serii w Vikersund, nie było tego błysku, do którego przyzwyczaił nas w zeszłym sezonie. Jednak według mnie jest to chwilowy kryzys, o Macieju i jego ambicjach mógłbym napisać osobny artykuł, ale jeśli do tego dojdzie, to zrobię to kiedy indziej, gdyż tu chciałem się skupić na samym Raw Air.
Ogólnie można uznać że ten turniej był dla nas bardzo udany, mamy zwycięzcę, w konkursach drużynowych też sobie świetnie radziliśmy, jednak Norwegowie są w tym roku poza zasięgiem, świetna forma, wygrana z miażdżącą przewagą w drużynówce w Vikersund, czapki z głów, ponieważ zaczyna to trochę przypominać Austrię, która też w latach swoich świetności rządziła w powietrzu. Norwegowie, Polacy, Niemcy, Słoweńcy i Austriacy, zapowiada się genialny koniec sezonu, sam nie mogę się już doczekać tego weekendu.
Wyniki klasyfikacji Raw Air
Dane zaczerpnięte z skijumping.pl
~Patryk
Komentarze
Prześlij komentarz